» Recenzje » Książę Persji: Zapomniane Piaski

Książę Persji: Zapomniane Piaski


wersja do druku

Powrót Człowieka-Małpy

Redakcja: Katarzyna 'Bagheera' Bodziony

Książę Persji: Zapomniane Piaski
Inkarnacji Księcia Persji było już kilka. Poczynając od pierwszej, dwuwymiarowej, przez trylogię Piaski Czasu, aż po ostatnią, nazywaną pieszczotliwie PoPem Zero. Teraz Ubisoft wykonał fabularną woltę, bo zamiast kontynuować przygody przeuroczego złodzieja i księżniczki Eliki wracamy do rodowodowego księcia z krwi i kości z poprzedniej trylogii. Dziwne? Może, ale czego nie robi się dla pieniędzy.


Powrót do przeszłości

Fabuła Zapomnianych Piasków jest już standardowo pretekstowa, ale nie przeszkadza to, żeby choć trochę ją naszkicować. Historia podobno dzieje się między Piaskami Czasu a Duszą Wojownika, ale to pewnie dlatego, że pomiędzy drugą a trzecią częścią byłoby trudno wkomponować najnowszą odsłonę bez odniesień do wydarzeń mających wtedy miejsce.

Tak więc Książę (ponownie bez imienia, biedak jeden, na chrzcie mu chyba poskąpili) zostaje wysłany przez króla Babilonu do królestwo swojego brata Malika, by nauczyć się rządzenia. Kiedy tam przybywa okazuje się, że stolica jest oblężona przez obce wojska, a władca, dowódca i brat w jednej osobie postanawia uwolnić zamkniętą w podziemiach Armię Salomona by wygrać, wydawałoby się straconą, bitwę.

Oczywiście Armia okazuje się być czymś innym niż się wydaje i teraz na naszą głowę spada obowiązek ponownego jej zamknięcia. Na dodatek z Malikiem po uwolnieniu Armii dzieje się coś naprawdę złego...


Z mała pomocą moich przyjaciół

Na szczęście nie sam jesteśmy sami w walce z piaskową armią. Pomaga nam dżinka, której dary pozwalają na coraz to bardziej karkołomne skoki i wspinaczki. Zapomniane piaski to przede wszystkim ekwilibrystyczne wyczyny młodego Księcia, walka zaś schodzi na dalszy plan. Asortyment na początku jest taki sam jak w "oryginalnej" trylogii – bieganie po ścianach, wdrapywanie się po nich, chwytanie się najmniejszych wystających cegiełek. Potem sprawa się trochę komplikuje – otrzymujemy możliwość zamrażania wody, która w postaci stałej świetnie nadaje się na elementy bliskowschodniego parkuru. Kolejne dary nie są już tak niesamowite, niemniej samo zamrażanie wody (oczywiście na określony czas, więc trzeba się śpieszyć) powoduje, że trzeba być prawie ośmiornicą grającą na dwa pady, by przejść plansze usytuowane pod koniec tej przygody. Sekwencja wspinaczki na wieżę – miejsce ostatecznej walki z bossem – naprawdę wymaga sporej dawki koncentracji. Całe szczęście także w tej części dostajemy element cofania czasu, więc w razie porażki nie musimy zaczynać od ostatniego checkpointu.


Siecz i rąb jednym przyciskiem

Akrobatyka robi świetne wrażenie, za to walka została prawie całkowicie pokpiona - znaczy ułatwiona. Z Duszy Wojownika pamiętam prześwietne combosy, które można było wykonywać na całych grupach przeciwników. Teraz przeciwnicy występują w większych ilościach (nawet do kilkudziesięciu), ale za to są słabowici, a my mamy do dyspozycji aż jeden (!) combos polegający na wciskaniu cały czas tego samego przycisku. A, przepraszam, zapomniałem, można przytrzymać guzik ataku, by zadać mocniejszy cios (i to nie przerywając combosa). Do tego standardowy cios składający się ze wskoczenia na przeciwnika i uderzenia go mieczem. Prawie tyle, bo za doświadczenie wyskakujące z pokonanych przeciwników (i z ukrytych sarkofagów) możemy kupić cztery moce: większą odporność na ciosy (która jest właściwie zbędna, bo przeciwników unika się tak prosto, jakby byli ślepi), lodowy pas tworzący się w kierunku uderzenia (zupełnie niepraktyczne), pas ognia tworzący się po ścieżce, którą przebiegniemy (równie nieprzydatne) oraz chyba najbardziej użyteczna trąba powietrzna (rewelacyjne). Niemniej przeciwnicy padają tak szybko, że można w ogóle zrezygnować z zakupu ulepszeń (są jeszcze inne – więcej życia, mocniejsze ciosy itd.) by przejść grę. Do tego poskąpiono opcji ustawienia stałej kamery na przeciwniku, więc walka z bossem czy pomniejszymi bossami bywa upierdliwa z powodu wirującej kamery, trudno też niekiedy wycelować skoki na wrogów.


Piasek jaki jest, każdy widzi

Grafika Zapomnianych Piasków wydaje się być zupełnie nie z tej epoki, wygląda jak odrobinę podciągnięta wersja z czasów poprzedniej generacji konsol. Tekstury są takie sobie, zero dynamicznego oświetlenia, a modele postaci są zupełnie niedorobione (zwłaszcza dżinka, której developer znacznie powiększył piersi, żeby tylko przysłonić inne elementy grafiki). Sam protagonista jest zupełnie nijaki, zarówno z wyglądu (straszny z niego wypłosz) jak i beznamiętnego głosu. Zresztą niewiele ma nam do powiedzenia poza oczywistościami. Daleko mu do księcia złodziei z poprzedniej odsłony (czy może najnowszej? Pogubić się można w tych czasowych zawirowaniach).

Zresztą Prince of Persia (Zero) krytykowany był za ubogą i łatwą rozgrywkę, gdzie wszystko robiło się jednym klawiszem, a gra przechodziła się sama. Niemniej na grafikę tego tytułu nikt nie narzekał - była po prostu rewelacyjna. Zapomniane Piaski zostają daleko w tyle, także jeśli wziąć pod uwagę zabawne wymiany zdań między księciem a Eliką. Wydaje się, że ta część Księcia była już w sumie gotowa dawno temu, a wypuszczono ją teraz z powodu premiery filmu.


Zapomnieć o piaskach

Nowy Książę Persji kończy się po siedmiu godzinach, podczas których tylko ostatnie pół wymaga od nas większego zaangażowania w mechanikę rozgrywki - wcześniej równie dobrze moglibyśmy skakać i walczyć przy użyciu jednej ręki. Do tego taka sobie grafika, przycinający dźwięk (grałem na wersji bez łatki, która ma podobno poprawiać ten problem) i bezpłciowi bohaterowie. Czy oznacza to, że należy się trzymać od Zapomnianych Piasków z daleka? Niekoniecznie. Jeśli trylogia Piasków Czasu c ię bawiła, to możesz spróbować jej najnowszej odsłony, ale nie oczekuj fajerwerków.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.67
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Prince of Persia: Zapomniane Piaski
Seria wydawnicza: Prince of Persia
Producent: Ubisoft Studios
Wydawca: Ubisoft
Dystrybutor polski: Ubisoft
Data premiery (świat): 18 maja 2010
Data premiery (Polska): 20 maja 2010
Platformy: PS3, Xbox, PSP, Wii, NDS, PC



Czytaj również

Książę Persji: Piaski Czasu [DVD]
Niezapomniane piaski
- recenzja
Prince of Persia
Czym jest jedno ziarnko piasku na pustyni?
- recenzja
Prince of Persia
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo ja wiem czy ta grafika taka zła, na zaprezentowanych screenach wygląda spoko.
03-09-2010 22:00
neishin
   
Ocena:
0
Owszem, na grafikach wygląda spoko. Niestety w ruchu nie jest już tak dobrze (mowa głównie o wnętrzach).
03-09-2010 22:09
kaduceusz
   
Ocena:
0
Uwielbiam te lingwistyczne subtelnostki: król Malik, czyli król Król. Jea.
04-09-2010 10:57
Bagheera
   
Ocena:
0
Kadu: Zgadzam się, urocze - ale najlepiej to podsumowano w Ostatnim Smoku, kiedy bohater postanawia nazwać smoka "Draco", na co ten odpowiada "Czyli ciągle będziesz mnie nazywał smokiem, tylko w innym języku?" :)
05-09-2010 11:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.