» Recenzje » Gears of War 3

Gears of War 3

Gears of War 3
20 września 2011 roku – Dzień Wyjścia Gears of War. Znajomy klekot Lancera i przeraźliwe ryczenie piły mechanicznej znów obejmują we władanie ciemne, wypełnione zapachem kawy pokoje graczy. Oczekiwania są ogromne, czy Cliff Brzezinski i jego koledzy ze studia Epic Games zdołają im sprostać?


Kto z kim i dlaczego

Od pamiętnych wydarzeń z GoW 2 minęło 18 miesięcy. Ostatnia forteca ludzkości, Jacinto, legła w gruzach. Podobny los spotkał organizację polityczną CoG, której zbrojnym ramieniem są tytułowi Gears – zwyczajni żołnierze, tryby w wielkiej machinie napędzającej wojenną historię człowieka. Pomimo rozgromienia ogromnej części armii Szarańczy sytuacja pozostałej przy życiu garstki ludzkości nie należy do najlepszych – z najgłębszych trzewi Sery wypełzło kolejne wielkie zagrożenie - tajemnicze stwory zwane Lśniącymi. Wypełnione imulsją monstra w przeciągu kilku miesięcy dokończyły to, czego przez lata nie zdołali dokonać słudzy królowej Myrrah. Ostatni wierni swym ideałom żołnierze schronili się w Anvil Gate pod dowództwem pułkownika Hoffmana. Tymczasem stacjonujący na potężnym okręcie Koalicji Marcus Fenix otrzymuje wiadomość od osoby, którą od kilku lat uważał za zmarłą...

Zagłębiając się w kampanię najnowszej produkcji studia Epic nie sposób opędzić się od uczucia, iż, delikatnie mówiąc, daleko jej do oryginalności. Po raz kolejny przychodzi nam bowiem ratować postawiony w beznadziejnej sytuacji świat przed nawałą Krwiożerczych Paskud Z Podziemia. Sytuacji nie ratuje oklepany - niczym wdzięki barmanki w nocnym klubie - motyw z otrzymywaną przez głównego bohatera wiadomością z zaświatów. Pewne problemy sprawia także czasowa przepaść, jaka dzieli fabułę gry od jej poprzedniczki – nawet jeśli mieliśmy okazję się z nią zapoznać, połapanie się w natłoku nowych postaci i lokacji może stanowić nie lada problem. Można odnieść wrażenie, że w ten, mało elegancki trzeba przyznać, sposób Epic przygotowuje sobie grunt pod DLC oraz nakłania nas do lektury poświęconej Gearsom serii książek…

Wypunktowane powyżej wady kampanii nie oznaczają jednak wcale, że gra się w nią źle – można śmiało założyć, że kilka scen ze scenariusza wywoła prawdziwe poruszenie wśród fanów i na stałe przejdzie na historii gier. Gears of War to nadal ta sama emocjonująca strzelanina, którą wszyscy znamy i lubimy. W ostatecznej jej ocenie nie bez znaczenia są atrakcje, jakie oferują nam twórcy – warto wspomnieć choćby o szalonych rajdach po zrujnowanej autostradzie czy też… zejściu pod wodę. Wisienką na torcie jest możliwość przejęcia kontroli nad jednym z kompanów Fenixa - wbrew pozorom nie będzie to Dominic Santiago…


Zmiany, zmiany...

Twórcy postarali się o szereg usprawnień, z których największym jest tryb kooperacji do 4 osób. Przebijanie się przez szeregi oponentów w towarzystwie trójki przyjaciół niebotycznie winduje frajdę płynącą z zabawy - nie od dziś wiadomo przecież, że człowiek jest zwierzęciem stadnym i uwielbia dzielić z innymi odczuwaną przez siebie radość.
Jeśli jednak jesteśmy typem samotnika, ważną informacją będzie dla nas odczuwalnie poprawiona sztuczna inteligencja botów – kompani całkiem nieźle radzą sobie w ogniu walki, likwidują oznaczanych przez nas wrogów (nowość w serii), potrafią podzielić się amunicją, a w sytuacji podbramkowej szybko i sprawnie reanimują.

Bardzo dobre wrażenie robią wyraźnie większe areny, na których przyjdzie się nam zmagać – w niepamięć odchodzą wąskie korytarze, w których jedynym dylematem taktycznym było dokonanie wyboru pomiędzy zastosowaniem granatu lub strzelby. Tym razem znacznie częściej natrafimy na okazję wykazania się bitewną zaradnością – jeśli nasz oddział został przygnieciony wrażym ogniem bez trudu znajdziemy co najmniej kilka sposobów by temu zaradzić. Pomogą w tym ukryte nieopodal ścieżki, podziemne przejścia czy po prostu okopy. Wielokrotnie będziemy mieli możliwość zajęcia uprzywilejowanej pozycji względem wroga – podczas gdy my ostrzeliwujemy oponentów w bezpośrednim starciu, jeden z naszych kompanów zajmie położone wyżej stanowisko i wspomoże nas zabójczo precyzyjnym ogniem karabinu snajperskiego.


Narzędzia zagłady, czyli o arsenale słów kilka

Jak przystało na kontynuację znanej serii strzelanin, nie mogło obyć się bez obdarowania nas całymi wozami nowych narzędzi do krzywdzenia bliźnich. Nie byłoby w tym pewnie nic wartego dłuższej wzmianki, gdyby nie jakość sprzętu jaki oferują nam magicy ze studia Epic, a ten jest po prostu FENOMENALNY. Na pierwszy ogień zdecydowanie wybija się Retro Lancer. Zabytkowa wersja utożsamianego z GoW karabinu zamiast piły mechanicznej została wyposażona w bagnet. Przy jego pomocy możemy wykonać niezwykłe satysfakcjonującą i piekielnie efektowną szarżę, po której będący naszym celem nieszczęśnik kończy niczym nabity na rożen dzik.

Innym wartym wzmianki urządzeniem jest Obrzyn. Skrócona strzelba posiada niezwykle mizerny zasięg – do tego stopnia, iż strzelając z niej trzeba niemalże dotykać przeciwnika. W zamian oferuje nam przepotężną silę ognia i spory rozrzut – w sprzyjających okolicznościach możliwa jest likwidacja więcej niż kilku oponentów jednym pociskiem. Całkowitą innowacją jest natomiast Kret. Prototypowa broń Szarańczy wystrzeliwuje ryjące w ziemi pociski, które potrafią razić nawet poprzez osłony terenowe. Zabawka wymaga sporej wprawy, ale wynagradza włożony w naukę trud z nawiązką.

Rewelacyjnym pomysłem – aż dziw bierze, iż wykorzystano go dopiero teraz – jest karabin maszynowy Vulcan. Dysponujące niesamowitą szybkostrzelnością obrotowe działko wymaga do obsługi aż dwóch osób – jedna z nich prowadzi ogień, druga natomiast zajmuje się ładowaniem amunicji do podajnika. To rozwiązanie znakomicie sprawdza się w trybie kooperacji i zapewnie dużą dawkę satysfakcji.To naturalnie nie cały arsenał jaki przygotowali dla nas twórcy – pozostaje jeszcze przecież ciężka snajperka Jednostrzał, do złudzenia przypominający dwuręczny miecz Tasak, czy choćby powszechnie reklamowany egzoszkielet Silverback. Ich przydatność w boju będziecie jednak musieli ocenić już sami.


Multiplayerowa młoćka

Najważniejszym, decydującym o długowieczności, elementem Gears of War 3 jest jednak oczywiście tryb dla wielu graczy. Większość z nas pamięta wciągający, choć nie pozbawiony tony irytujących bugów multi poprzedniczki. Tym razem sytuacja uległa diametralnej poprawie.

Na samym początku warto wiedzieć, iż autorzy zdecydowali się na fuzję profilu sieciowego z jego singlowym odpowiednikiem. Oznacza to tyle, że kolejne poziomy doświadczenia zdobędziemy nie tylko poprzez potyczki z innymi graczami, ale również dzięki treningom solo. Idąc z duchem czasów Epic wprowadziło do gry masę nagród – nowe skórki postaci i broni, specjalne egzekucje, medale oraz odznaki otrzymujemy w zasadzie za każdą działalność. Ten prosty zabieg znakomicie gra na naszej próżności i zachęca do dalszej zabawy – każdy z nas uwielbia przecież otrzymywać prezenty…

Jednym z najsilniej promowanych elementów GoW 3 był tryb Bestii. Jest on swoistym odwróceniem znanej z poprzedniczki Hordy – wcielamy się w różne stworzenia Szarańczy, a naszym celem jest wyeliminowanie sterowanych przez konsolę żołnierzy Koalicji. Początkowo możliwość sterowania Tickerami, Maulerami czy nawet Berserkami sprawia masę frajdy, niestety radość szybko ustępuje miejsca znużeniu. Zabawa ogranicza się zaledwie do 12 fal - co w sprzyjających warunkach zajmuje nie więcej niż 15 minut – następnie pozostaje nam jedynie możliwość mierzenia się z czasem w celu pokonania wyników osiągniętych przez znajomych.

Znacznie lepiej w praktyce sprawdza się kolejna innowacja – Horda 2.0. Pod tą nazwą kryje rzecz jasna rozbudowana wersja jednego z najbardziej długowiecznych elementów Gears of War 2. Najważniejszą zmianą jest możliwość rozbudowywania bazy – za pieniądze możemy nabyć między innymi zasieki, wieżyczki czy wabiki. Im więcej inwestujemy w dany typ umocnień, tym większe są nasze umiejętności. Jeśli początkowo wznosimy jedynie proste druty kolczaste, po pewnym czasie zastąpimy je barierami laserowymi. Całość nadaje zabawie taktycznej głębi i zmusza do podziału obowiązków – zgromadzonych funduszy nie wystarczy nam na wszystkie możliwe modyfikacje. Innym ciekawym elementem jest następująca co dziesięć rund „Fala Bossa”. Oprócz zmasowanego ataku zwyczajnych oponentów, przeciwko nam stają także tak potężne monstra jak Lśniący Berserker czy Trupiarz. Walka z nimi to prawdziwe wyzwanie – ale satysfakcja z wygranej jest naprawdę ogromna.

Jeśli chodzi o bardziej klasyczne tryby gry wieloosobowej, Epic oferuje nam między innymi Drużynowy Deathmatch (każdy z zespołów dysponuje wspólną pulą odrodzeń, po wyczerpaniu której śmierć sterowanej przez nas postaci jest ostateczna, aż do rozpoczęcia kolejnej rundy), oraz Pojmanie Dowódcy (w praktyce przypomina ono znanego z poprzedniczki Strażnika, ale naszym celem jest schwytanie wrogiego lidera i przetrzymanie go jako żywej tarczy aż do momentu upłynięcia czasu). Pozostałe tryby gry - Skrzydłowy, Egzekucja, Król Wzgórza oraz Strefa Wojny - nie doczekały się poważniejszych usprawnień i nadal bawią tak jak dawniej.

W kamasze obywatelu!

Gears of War 3 z całą pewnością należy do grona najlepszych tytułów odchodzącej powoli na emeryturę konsoli Microsoftu. Jak wszystko co nas otacza nie jest pozbawiona wad – kampania mogłaby opierać się na nieco bardziej oryginalnych podstawach, a trybowi Bestii nie zaszkodziłoby z pewnością niewielkie rozbudowanie. Powyższe mankamenty bledną jednak w zestawieniu ze znakomitym arsenałem oraz wciągającym, pozbawionym laggów, trybem dla wielu graczy. Jeśli gdzieś w okolicy naszego telewizora stoi Xbox 360, nie powinniśmy się wahać – tym bardziej, iż to prawdopodobnie ostatnia wizyta oddziału Delta na konsolach obecnej generacji…
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Gears of War 3
Seria wydawnicza: Gears of War
Producent: Epic Games
Wydawca: Microsoft Games Studios
Dystrybutor polski: Microsoft
Data premiery (świat): 20 września 2011
Data premiery (Polska): 20 września 2011
Platformy: Xbox 360
Strona WWW: www.gearsofwar.com/



Czytaj również

Gears of War 2
Drugie życie Marcusa
- recenzja
Gears of War: Ultimate Edition
Powrót klasyka
- recenzja
Gears of War
Z kamerą wśród pudeł #24
Gears of War: Judgment
Dzień sądu
- recenzja
Gears of War: Judgment
Wrażenia z wizyty w studiu People Can Fly

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.