» Artykuły » Małe co nieco » Critter Crunch

Critter Crunch

Critter Crunch
Urocze. To słowo jako pierwsze ciśnie się na usta, kiedy usiłuję podsumować grę Critter Crunch, nową produkcję kanadyjskiej firmy Capybara Games, dostępną w PlayStation Store. Urocze i trochę obrzydliwe, ale do tego przejdziemy później. Uroczy jest futrzasty stworek, którym kierujemy, by przy pomocy długiego, lepkiego języka przesuwał śliczne i kolorowe robale, układając je w ciągi i pożerając wypadające z nich kryształy. Urocze są tła i mapa, muzyka oraz różnorakie podskoki i miny, jakie nasz potworek stroi, a także jego mały, permanentnie głodny synek. Niechaj jednak nie zwiedzie Was kolorowo-mangowa estetyka, bo pod cała tą ślicznością kryje się naprawdę niezła gra logiczno-zręcznościowa, która sprawi, że rozbolą Was nie tylko palce od szalonego wciskania klawiszy, ale i głowa od pozornie nierozwiązywalnych zagadek. Critter Crunch to niewątpliwie gra, która trochę odgrzewa kotleta, ale robi to w sposób tak umiejętny i wciągający, że po prostu nie można jej przegapić!

Ogólne założenie rozgrywki to nic nowego - ot, mechanizm znany chociażby z Astro Pop. Kierujemy futrzastym Biggsem zamieszkującym wyspę Krunchatoa, który, jak wszyscy przedstawiciele świata zwierzęcego, musi zdobyć pożywienie i nakarmić swoje potomstwo, będące mniejszą wersją tatusia i słusznie zwane Smallsem. Nad głową naszego futrzaka, niczym w Space Invaders, wiszą na lianach różnorakie robale, które wraz z upływem czasu opadają w dół. Celem Biggsa jest wkładanie mniejszych robali prosto w paszcze większych gatunków a te po przekarmieniu eksplodują, uwalniając kryształy, które Biggs trawi i regurgituje prosto do gardła swego synka. Tak, dobrze przeczytaliście. Posyła strumień kolorowych wymiocin prosto w gardło rozradowanego potomstwa, zyskując przy tym niebagatelną ilość bonusowych punktów.

Robale możemy również przesuwać po planszy, by tworzyły jak najdłuższe ciągi i łańcuchy pokarmowe - udane combo jest często podstawą szybkiego oczyszczenia planszy, co w dalszych etapach staje się koniecznością. Wraz z odblokowywaniem kolejnych rejonów wyspy, w ekosystemie pojawiają się coraz to nowe robale - niektóre ułatwiające nam rozgrywkę (chociażby bomby), inne zaś ją utrudniające (jak wegetarianie). Jest również specjalne jedzenie - arbuz, pozwalający strzelać pestkami czy czosnek, po którym Biggs beka tak potężnie, że wszystkie robale uciekają w górę. Pod koniec najróżniejsze prawa kierujące ekosystemem pozwalają nam na tworzenie na planszy istnego armagedonu - reakcji łańcuchowej różnych wybuchów, ciągów i combosów. Podczas gdy złapanie podstaw gry nie jest trudne, pełne opanowanie dostępnych nam możliwości wymaga praktyki, refleksu i pomyślunku.

W trybie podstawowym Biggs odważnie eksploruje wyspę, oprócz zwykłych plansz odblokowując też lokacje "Challenge" i "Puzzle", zazwyczaj znacznie trudniejsze do ukończenia, których zaliczenie nie jest jednak konieczne dla przejścia gry. W trybie "wyzwania" musimy zawsze spełnić dodatkowe warunki - przykładowo nastukać ileś tam łańcuchów pokarmowych - dość powiedzieć, że zgodnie z nazwą nieraz jest to nie lada wyzwanie. W trybie "zagadek" zaś dostajemy skonstruowany układ planszy, którą musimy oczyścić w określonej ilości ruchów. I tutaj dopiero zaczyna się zabawa, frustracja, przegrzanie mózgu, rzucanie padem, leżenie w łóżku i odtwarzanie w głowie kolejnych posunięć... W zależności od preferowanego stylu rozgrywki, niektórzy będą pewnie piać z zachwytu, a inni bez mrugnięcia okiem ominą obydwa dodatkowe tryby.

Kolejny poziom zabawy odkrywamy po odpaleniu multiplayera (lokalnego oraz online), dostępnego w trybie kooperacyjnym i versus. Podczas gdy w pierwszym przypadku Biggs i Smalls łączą siły, by uchronić się przed falami coraz to szybciej nadchodzących robali, w drugiej opcji każdy ma swoją planszę i stara się jak najszybciej nasycić własny głód. Każdy mecz przynosi nam punkty, które odblokowują kolejne typy jedzenia do atakowania przeciwników. Bo któż może się oprzeć dziecięcej radości spuszczenia kowadła na głowę przeciwnika, jeżeli przy okazji nabijamy sobie punkty w globalnym rankingu?

Critter Crunch jest grą w swej kategorii idealną. Poczynając od animacji stworków (pokażcie mi kogoś, kto choć raz nie uśmiechnie się na widok uroczego Biggsa, a wyślę go na terapię dla nieczułych), poprzez bardzo udaną mechanikę, grę online pozbawioną lagów, bardzo trudne, a przy tym niekonieczne do ukończenia gry tryby dodatkowe i naprawdę dużo plansz (samych zagadek jest setka), a kończąc na nad wyraz przystępnej cenie. Critter Crunch to pozycja obowiązkowa. Powtarzam, obowiązkowa. A rzadko kiedy obowiązek dostarcza tyle frajdy (oraz wymiocin i beknięć, ale spuśćmy na to zasłonę milczenia).
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


10.0
Ocena recenzenta
7.69
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Critter Crunch
Producent: Capybara Games
Wydawca: Capybara Games
Dystrybutor polski: Capybara Games
Data premiery (świat): 8 października 2009
Data premiery (Polska): 19 listopada 2009
Platformy: PS3

Komentarze


996

Użytkownik niezarejestrowany
    Ja rozumiem
Ocena:
0
fajna gra, ale aż 10/10? :D
05-03-2010 22:21
Bagheera
   
Ocena:
+1
Hehe ;)
06-03-2010 02:08
Squallu
   
Ocena:
0
Tą kwestię już na forum redakcji nawet poruszaliśmy. Autorka ma swoją argumentację na taką ocenę. Ma do niej prawo ;]
06-03-2010 13:43
~Matesko

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Miałem przyjemność zagrać w demko Critter Crunch. Sympatyczna, przyjemna gra, urocze animacje... No, i to tyle. Na kilkuminutową przerwę.
17-03-2010 12:15
Adahl
   
Ocena:
0
W moim odczuciu CC to raczej mała "popierdołka" na zimowe wieczory. Chociaż i wtedy zastanawiałbym się nad innymi grami. Jest jak najbardziej śliczna i słodka, ale poza tym... Zgadzam się z poprzednikiem, że gra stanowi jedynie przerwę między innymi tytułami.
17-03-2010 14:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.